środa, 7 maja 2014

6. "Na trzeźwo, pamiętam."

 Przeczytaj notatkę pod rozdziałem!

Louise’s POV

- Nie wiem czy to dobry pomysł, Ele.- mruknęłam cicho.
- Oh, no nie daj się prosić. Moi znajomi cię uwielbiają.- pisnęła. To była prawda, nie wiem czemu, ale przy Michaele czuję się strasznie pewnie siebie i potrafię być przy nich sobą.
- Dobra, ale o trzeciej wracamy do domu.- ostrzegłam próbując brzmieć groźnie.
- Zakładam, że to ty będziesz prosić mnie żebyśmy wracały później, ale zgoda.- mruknęła cwanie i przybiłyśmy ze sobą piątkę, a potem zachichotałyśmy.
- Miałaś mi powiedzieć co cię gryzie, pamiętasz?- wspomniała.
- Ah, tak. Więc od samego początku. Siedziałam w parku z Isabellą i była tam też grupka chłopaków, na oko w naszym wieku, może trochę starsi, oczywiście jak to ona musiała coś do nich powiedzieć niestosownego.- powiedziałam, a Ele zachichotała, lubiła moje przyjaciółki.- Spanikowałam i powiedziałam, że chcę wracać do domu. Wtedy pojawił się on, myślałam, że odda mi okulary, które znalazł i nasze drogi się rozejdą, ale Bella zapisała mu mój numer telefonu. Zadzwonił spotkaliśmy się i od tamtego czasu spędzaliśmy ze sobą cały wolny czas, do wczoraj. Dostał wiadomość i nagle zrobił się jakiś ponury i wyszedł bez pożegnania czy czegokolwiek takiego.- powiedziałam i pociągnęłam duży łyk zimnej Coca Coli z puszki.
- Może coś się stało? Powinnaś z nim pogadać.- stwierdziła Ele.
- Cóż, mogę do niego zadzwonić.- uśmiechnęłam się łobuzersko.- jak wrócimy!- dodałam w pośpiechu na co Michaele zachichotała i skinęła głową. Wróciłyśmy do robienia zakupów, a w sumie można to nazwać bardziej robienia żartów ze sklepowych.
- Może to?- zapytała Ele, na co aż zgięłam się w pół ze śmiechu. Trzymała w ręku okropną, turkusową sukienkę z falbanami i wstążkami poupychanymi tam gdzie się tylko da.
- Nie, może jednak coś w tym stylu.- wyciągnęłam w jej stronę granatową sukienkę z dekoltem w serce, która chyba przypadła mojej siostrze do gustu. Nagłe wibracje przestraszyły mnie i mało co nie dostałam zawału.
- Ele, zaraz przyjdę, idź przymierz sukienkę.- mruknęłam i posłałam jej uśmiech.
Spojrzałam na wyświetlacz i zamarłam. Justin.
- Halo?
- Cześć, co robisz?- zapytał znudzony.
- Jestem z siostrą na zakupach, a ty?- zapytałam.
- Szykuję się po brata do szkoły.- mruknął. Chciałam zapytać o to dlaczego wczoraj wyszedł. Tak nagle.- Przestań.
- Co?- zdezorientowanie to chyba zbyt słabe słowo.
- Przestań, tak ciągle myśleć o wszystkim.- powiedział, a ja zaczęłam oddychać, co troszkę zaniedbałam od początku tej rozmowy.
- Wiem, po prostu zastanawiam się nad tym gdzie tak wczoraj wyszedłeś zapominając się pożegnać.
- Oh, Louise, błagam nie zaczynaj tego tematu.- westchnął zdenerwowany.
- Louise, Louise, odpowiedz mi. – burknęłam.
- To nie jest twoja sprawa, zajmij się swoimi, chciałem tylko zapytać się czy wpadniesz do mnie wieczorem i wyjdziemy na miasto.- powiedział już łagodniejszym tonem.
- Nie, muszę się uczyć, możesz spróbować zadzwonić gdy przestaniesz być takim dupkiem, cześć.- burknęłam i rozłączyłam się. Wiem, że to nie jest zbyt poważny problem do robienia aż takiej afery, ale przegiął i musi o tym wiedzieć. Wsunęłam telefon do kieszeni spodni i wróciłam do siostry.
- Biorę tę. Jest śliczna, dziękuję.- uśmiechnęła się i przytuliła mnie. Wiedziałam, że będzie wyglądać idealnie w granacie.


- Louise, wyglądasz już pięknie, pospiesz się!- powiedziała rozbawiona Ele i pociągnęła mnie w stronę wyjścia z mojego pokoju, w którym spędziłam przynajmniej dwie godziny na samym usuwaniu monobrwi.
- Pozbyłam jej się chociaż.- westchnęłam i założyłam na nogi czarne szpilki Louboutin.
- Nie miałaś nigdy monobrwi!- krzyknęła śmiejąc się.
- Miałam, jak odrośnie to zobaczysz!- zachichotałam i zeszłyśmy na dół. Pożegnałyśmy się z Marie i obiecałyśmy być grzeczne.
- Chodźmy, Andy już na nas czeka.- powiedziała Ele, a ja skinęłam. Andy mój przyjaciel, chodzi z Ele do jednej szkoły. Obiecał jej, że przypilnuje mnie na tej imprezie, więc postanowił być moją „parą”. Michaele ma do niego podwójne zaufanie, ponieważ jest gejem.
- Cześć!- wsiadłyśmy i przywitałyśmy się z blondynem. Jak zawsze wyglądał idealnie, szkoda, że jest homo.
- Gotowe na imprezę tego stulecia?- zapytał podekscytowany.
- Nie chcę nic przypominać Andy, ale za rok ona również się odbędzie.- zażartowałam.
- Oh, przymknij się, przez ciebie wychodzę na głupiego.- zaśmiał się i więcej nic nie mówiąc wyjechał na ulicę. Michaele pogłośniła radio, w którym leciała piosenka Rity Ory „ Hot right now”. Śpiewaliśmy i wygłupialiśmy się przez całą drogę. Biedny Andy, nie mógł prowadzić. W końcu zaparkowaliśmy pod wielkim domem Martinsów. Był to typ domu, w którym trzeba mieć mapę żeby się nie zgubić. A jeśli zgubisz w nim telefon, nie znajdziesz go, ale dla nich to nie jest żaden problem.
- Michaele!- krzyknął chłopięcy głos. Odwróciłam się aby zobaczyć kto woła Ele i wtedy tego pożałowałam. To był Ben Stewart chłopak mojej siostry. Widząc mnie uśmiechnął się łobuzersko i „przez przypadek” otarł się o mnie ramieniem. Palant. Nienawidzę go za to co mi zrobił i najchętniej powiedziałabym wszystkim o tym, ale nie mogę. To sekret, który nigdy nie powinien wyjść na jaw, dla mojego dobra.
- Idziemy mała?- zapytał Andy. Tylko on wiedział o skrawku tej tajemnicy.
- Pewnie.- uśmiechnęłam się i chwyciłam blondyna za rękę. Bez pukania weszliśmy przez dębowe drzwi i ruszyliśmy w kierunku barku. Z trudem przepychaliśmy się pomiędzy tymi wszystkimi obmacującymi parami. Muszę przyznać, że na trzeźwo wygląda to absurdalnie. Głośna klubowa muzyka rozbrzmiewała z głośników. Cholerka. To wygląda jakbyśmy byli w prawdziwym klubie, a nie domu Johna!

- Wiesz, że nie powinnam pić.- zaśmiałam się.
- Nie powinnaś pić soku pomarańczowego, poczekaj zaraz coś nam zmiksuję.- powiedział Andy, a ja usiadłam na wysokim stołku barowym. Andy przywitał się z barmanem i zaczął tworzyć „miksturę”. Oglądałam blondyna, jak bardzo jest skupiony.
- Proszę bardzo.- powiedział i zajął miejsce obok mnie.
- Dziękuję.- wzięłam łyka i aż jęknęłam. To naprawdę rzadkie, gdy drink jest taki dobry.
- Robota barmana idealnie do ciebie pasuje! Już widzę te tłumy facetów czekających na chociaż dotkniętą przez ciebie szklankę.- zachichotałam.
- O tak, wspaniała wizja.- westchnął przez co wybuchliśmy śmiechem.- O, idzie największy podrywacz, chociaż trzeba przyznać, ze jego tyłek jest niesamowity.- pisnął, a ja wzrokiem podążyłam za wskazanym miejscem w tłumie. O  matko, już po mnie. Odwróciłam się z prędkością światła.
- Jak tam nauka?- zapytał się złośliwie Justin.
- Dobrze, dzięki.- odpowiedziałam i wypiłam do końca całą zawartość mojego kubka.- Andy, możesz iść po jeszcze jednego?- zapytałam, a on zdezorientowany tylko skinął głową.
- Wiesz, że nienawidzę kiedy ktoś mnie okłamuje.- powiedział brutalnie chwytając mnie za podbródek.
- Daj mi spokój, nie miałam ochoty się z tobą spotkać Justin.- powiedziałam pewna siebie.
- Ostatnim razem jak sprawdzałem to ty prosiłaś mnie aby nie wychodził.- warknął, skończony palant.
- Może, ale ty jednak wyszedłeś. Do kolegów? Czy do jakieś dziewczyny, hm?- zapytałam.
- To nie jest twój interes.- mruknął i oblizał wargi.
- Widzisz, a twoim nie jest to co robię teraz.- powiedziałam i przepchnęłam się obok niego. Dzięki Bogu Andy już na mnie czekał.
- Dziękuję.- mruknęłam i napiłam się.
- Louise, mała, skąd ty znasz go?- pisnął podekscytowany.
- Długa historia, obiecuję ci, że kiedyś ci opowiem, ale teraz chodźmy potańczyć.- mruknęłam.
Bez dłuższego zwlekania ruszyliśmy na parkiet. W tłumie odnalazłam Michaele i jej znajomych, z którymi przywitałam się. Czułam cały czas na sobie jego wzrok, niestety nie było on Justina. Należał on do Bena Stewarta, Andy poczuł chyba mój dyskomfort, ponieważ zaczął znowu ze mną tańczyć. Oczywiście, nie ocierałam się o niego jakbyśmy mieli zaraz przejść do pokojów wyżej. Jeszcze nigdy nie tańczyłam w ten sposób z nikim. Potem pamiętam, że tańczyłam z Samarą i Arianą.
- Chcesz?- zapytała Ari.
- Chyba powinnam trochę zwolnić.- zachichotałam. Przez alkohol tańczyłyśmy coraz to śmielej. W pewnym momencie zobaczyłam Arianę tańczącą na stole. Chłopcy zbiegli się wokół baru, a on podała mi rękę abym do niej dołączyła. Co mi szkodzi? Pewnie chwyciłam jej rękę i zaczęłyśmy kręcić biodrami. Słyszałam różne gwizdy czy niestosowne słówka, ale nie obchodziło mnie to. W tłumie zauważyłam uśmiechniętego bruneta. Jego wzrok był utkwiony we mnie i muszę przyznać, że jego wzrok pobudził mnie bardziej nić cały ten tabun facetów, zabawne. Ariana, klepnęła mnie w tyłek i machnęła włosami, co wyglądało przezabawnie. Nagle poczułam, że nie stoję już na barze, moje nogi owinięte są wokół bioder Justina, a ręce spoczywają na jego karku.
- Wyglądasz gorąco.- mruknął mi do ucha, a mnie przeszedł dreszcz.
- Justin, puść mnie.- zachichotałam.
- Dlaczego? To twoja kara, za kłamstwo.- powiedział i zabawnie poruszał brwiami. Chciał mnie pocałować lecz odwróciłam twarz i jego usta wcelowały w mój policzek.
- Chcę to zrobić, jak będziemy trzeźwi.- powiedziałam szczerze, a on skinął głową i jeszcze raz przywarł ustami do mojego policzka, poczułam jego język na nim na co zaczęłam się śmiać. Postawił mnie na nogi i zaczęliśmy tańczyć. Świetnie się bawiłam, tańcząc i przytulając się z brunetem.
- I co Louise, wracamy?- zachichotała Ele, która nawet nie wiem skąd się tam wzięła.
- Jeszcze chwilę.- mruknęłam.- To jest Justin, a to jest moja starsza siostra Michaele.- powiedziałam na co oni wymienili się podejrzanymi uśmiechami, ale przytulili po przyjacielsku. Coś było na rzeczy, ale alkohol krążący w moich żyłach kazał mi to olać.
- Jeśli chcesz mogę ją potem odwieźć.- powiedział miło Justin.
- No nie wiem.- powiedziała Michaele.- Dotknij ją, a pożegnasz się ze swoim ukochanym p r z y j a c i e l e m.- Chyba każdy zrozumiał co miała na myśli Ele, naciskając, na „przyjacielem”.
- Dobra, wyluzuj.- powiedział i przytulił mnie. Ele tylko westchnęła i odeszła do swoich przyjaciół.- Wyglądałaś naprawdę gorąco tańcząc na tym barze.- wymamrotał mi do ucha.- Nie mogę zapomnieć tego widoku, cholera.- zaklął pod nosem zamykając oczy, a ja poczułam dziwne uczucie w dole brzucha.
- Przestań.- powiedziałam i schowałam głowę w jego torsie.
- Dlaczego? Jesteś naprawdę przepiękna.- powiedział i zjechał rękoma na moje biodra. Przytulaliśmy się tak dopóki nie zauważyłam Andyego.
- Andy!- krzyknęłam, ale głośna muzyka zgłuszyła mój krzyk. Szybko pociągnęłam Justina w stronę blondyna siedzącego na czerwonej kanapie. –Andy, poznaj to jest Justin.- przedstawiłam chłopaka.- Justin, to jest Andy.- powiedziałam. Oni zaśmiali się i przybili sobie piątki.
- Bieber czy ty znasz tutaj wszystkich?- zapytałam zdezorientowana. Ten tylko wzruszył ramionami i wyszczerzył zęby,
- Idziecie grać w butelkę?- zapytał Andy.
- Z kim?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Twoją siostrę i jej znajomymi.- spojrzałam pytająco na Justina na co on skinął głową.
- Proszę, kto to przyszedł!- krzyknęła Ariana. Była tak pijana, zakładam, że nie mogłaby ustać nawet sekundy o własnych siłach. Zajęliśmy z chłopakami miejsce naprzeciwko Michaele i Bena. Następnie Samara znalazła pustą butelkę po winie i zakręciła. Gwint wskazywał na Bena.
- Prawda czy wyzwanie?- zapytała.
- Prawda.- powiedział.
- Ciota.- zaśmiałam się cicho.
- To prawda, że rozdziewiczyłeś Elizabeth z siódmej klasy?
- Mówiłem wam, że sama się narzucała!- krzyknął na co wszyscy oprócz mnie zaczęli się śmiać. Wziął on butelkę i zakręcił. Tym razem padło na Arianę.
- Wyzwanie.- powiedziała zanim ktokolwiek miałby szansę się jej o to zapytać.
- Pocałuj Louise!- krzyknął, na co wszyscy zagwizdali.
- To będzie pedofilia.- mruknęła i nachyliła się nade mną. Jej usta przywarły do moich, nawet nie wiem kiedy jej język wepchnął się do mojej buzi. To było szaleństwo. Ta sama czynność i butelka wskazała Michaele. Kątem oka spojrzałam na Justina.
- Zazdrosny?- zapytałam, a on zaśmiał się. – Wiecie co, musimy już iść.- mruknęłam i pociągnęłam za sobą Justina. Po kolei żegnając się ze wszystkimi wyszliśmy z zatłoczonego domu.
- Nie byłem zazdrosny, po prostu twoja sukienka lekko się podwinęła i miałem idealny widok na twój tyłek.- puścił mi oczko, a ja zamarłam. Mina zrzedła mi i aż musiałam stanąć.- Żartuję.- wybuchł śmiechem i złapał mnie za rękę. Droga do mojego domu minęła nam w komfortowej ciszy. Może przez to, że powieki samowolnie mi opadały.
- Dziękuję za podwiezienie.- mruknęłam i już chciałam wyjść, gdy chłopak złapał za mój nadgarstek. Delikatnie pocałował mój kącik ust i uśmiechnął się.
- To nie były usta, na trzeźwo, pamiętam.- mruknął, a ja zaśmiałam się.
- Dobranoc Justin.
- Dobranoc.- powiedział kiedy zatrzasnęłam drzwi od auta. Po cicho przekręciłam zamek w drzwiach i od razu weszłam na górę do pokoju. On mnie pocałował. Westchnęłam i rzuciłam się na łóżko, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
__________________________
▫ jeśli przeczytałeś/aś zostaw po sobie komentarz! :)


jouise moments fdjcmdsad 

pod tamtym rozdziałem są 2 komentarze, nie wiem co się dzieje z wami, ale przygotowałam dla was niespodziankę w tym rozdziale, która mam nadzieję zachęciła Was do komentowania! :)

10 komentarzy:

  1. Genialny <3 Pisz szybko następny ;** Czekam na nn i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  2. "Jak zawsze wyglądał idealnie, szkoda, że jest hetero." czyli jednak nie jest gejem? XD powinno być homo ;<
    ale to niic!
    bo rozdział cudowny ♥
    Justin w połowie był chujem-,-
    Ale w połowie takie awww ♥
    czekam na kolejny! (;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, faktycznie napisałam "hetero", ale już poprawiłam! Oczywiście rozróżniam homo od hetery czy bi, tylko pisałam rozdział w pośpiechu i dlatego wyszła taka głupota :)

      Usuń
  3. Wspaniały dawaj następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Najlepszy < 3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  7. AAAAAAAAAA KIEDY NASTĘPNY!*------*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham kocham kocham <3 @bieberxsexy_

    OdpowiedzUsuń