środa, 17 września 2014

24. " Trzy metry nad niebem."

12 komentarzy = nowy rozdział 

Justin Bieber's POV:
- Masz.- powiedziałem, rzucając torebką foliową na łóżko. Louise zmarszczyła brwi zdezorientowana, uwaga, zaraz się zacznie.
- Coś się stało?- zapytała. Wzruszyłem tylko ramionami i zdjąłem kurtkę.- Przecież widzę.- powiedziała smutno, wstając. Jej małe dłonie spoczęły na moich ramionach, a oczy świdrowały moją twarz.
- Nie.- odpowiedziałem, nerwowo wgapiając się w podłogę. Do tej pory nie mogę przyjąć do wiadomość, że to Victoria za tym wszystkim stoi.
- Justin...- westchnęła.
- Co Justin?- warknąłem zdenerwowany.
- To, że ktoś nadepnął ci na odcisk nie znaczy, że musisz być dupkiem.- bąknęła, puszczając mnie i wyszła z pokoju. Westchnąłem głęboko. Miała rację. Odwiesiłem kurtkę na krzesło i ruszyłem za dziewczyną.
- Louise?
- W kuchni.- powiedziała pani Shue, za co skinąłem uprzejmie głową.
- Przepraszam.- rzuciłem i przytuliłem się do tyłu jej pleców. Dziewczyna właśnie nalewała sobie soku do szklanki.
- Przecież wiesz, że nie gniewam się. Po prostu byłam ciekawa co się tak zaniepokoiło.- wzruszyła ramionami, wyciągając drugą szklankę dla mnie.
- I pewnie nadal jesteś ciekawa?- zaśmiałem się lekko.
- Jak ty dobrze mnie znasz.- uśmiechnęła się i cmoknęła mnie w czubek nos. Czasami potrafi być bardziej urocza od małych dzieci.
- Okej.- westchnąłem, wracając do smutnej rzeczywistości.- Chodźmy w ciut ustronniejsze miejsce.- powiedziałem cicho, pokazując brodą na mamę Louise, przechodzącą korytarzem. Dziewczyna skinęła głową i zabierając nasze soki, ruszyła do swojego pokoju. Otworzyłem jej drzwi, na co uśmiechnęła się ciepło i usiadła na łóżko.
- Co cię tak martwi?- zapytała, podając mi szklankę.
- Wiem, kto stoi za twoim pobiciem.- westchnąłem, a jej oczy o mało co nie wyleciały z orbit.
- Kontynuuj- powiedziała zdezorientowana.
- To moja była, Victoria, musi być w zmowie z Benem.- powiedziałem, próbując znaleźć jakieś logiczne połączenie tych dwóch razem.
- Słucham?- zapytała, marszcząc brwi.- To niedorzeczne. Dobrze się czujesz?
- Louise, to nie czas ani miejsce na żarty.- upomniałem ją, na co wywróciła oczami.
- Rozumiem, ale co twoja była ma do mnie?
- Tego właśnie nie wiem.- westchnąłem, spuszczając głowę. Znam go ze szkoły, tak samo, jak i Victorię, ale nigdy wcześniej nie słyszałem, aby się przyjaźnili, czy nawet znali. To naprawdę wielka szkoła.
- Hej, przestań się zamartwiać. Już wszystko jest w porządku, prawda?- powiedziała, głaszcząc mnie po plecach. Podniosłem głowę i westchnąłem głośno. Pociągnąłem Louise na swoje kolana, tuląc ją do siebie.
- Spotkałem ją w sklepie. Ona groziła ci. Cały czas powtarzała, żebyśmy lepiej mieli się na baczności.- powiedziałem. Dziewczyna nic nie mówiła, tylko patrzyła się na mnie, przynajmniej jakbym zwariował.- Louise?
- Nie mogę w to uwierzyć. Musimy iść z tym na policję.- bąknęła, zeskakując z moich kolan.
- Żadnej policji, Louise, oni są nieobliczalni.
- Właśnie! Nieobliczalni! Mogą zrobić nam krzywdę, w każdym momencie!- pisnęła.
- Powiedz mi, gdzie doprowadziło cię złożenie zeznać w sprawie Bena?- zapytałem, a dziewczyna przewróciła oczami.- Do szpitala, Louise,
- Jesteś taki niepoważny.- rzuciła.
- Ja jestem niepoważny? Kto wracał sam w środku nocy do domu?- burknąłem.
- Tak, ty i na dodatek jesteś dupkiem.- syknęła.
- Przestań być dziecinna, Louise.- przewróciłem oczami.
- Przepraszam, ale taka już jestem.- uśmiechnęła się fałszywie.- Idę się umyć, mam nadzieję, że kiedy wrócę aura super-dupka zniknie z tego pokoju.- rzuciła wrednie i wyszła z pokoju, już drugi raz w tym cholernym dniu. Ta dziewczyna doprowadza mnie do istnego szaleństwa. Rzuciłem się na łóżko, jeśli myśli, że tak łatwo się mnie pozbędzie, to jest w błędzie. Podniosłem się lekko i otworzyłem szufladę w etażerce, stojącej obok łóżka, w poszukiwaniu ładowarki Louise. Jednak znalazłem coś o wiele ciekawszego.

Louise's POV:
Wyszłam z "sauny", którą zrobiłam podczas kąpieli, a zimne powietrze uderzyło w moją rozgrzaną skórę. Poczłapałam do pokoju, a na łóżku nie siedział nikt inny jak Justin Bieber! Cóż za entuzjazm, aż przewróciłam oczami.
- Nadal wyczuwam aurę super-dupka.- rzuciłam, stając do niego tyłem, aby w lustrze rozczesać włosy.
- Będziesz ją czuła jeszcze przez całą noc.- powiedział, a ja spojrzałam na niego rozbawiona, co jednak szybko uległo zmianie.
- Hej! Nie nauczono cię nie ruszać czyichś rzeczy?- zapytałam, wyrywając mu z rąk ramkę ze zdjęciem.
- Skąd znasz Jerome? Najpierw Luke i Chace, teraz Jerome, o co w tym wszystkim chodzi?- spytał, marszcząc brwi.
- Jerome... to mój brat.- powiedziałam, a on aż się zapowietrzył.
- Brat? Przecież t-ty masz na nazwisko Shue, a on Gleeson, jak to jest możliwe?
- Po prostu mamy innych ojców, niewyjaśnione sprawy z przeszłości.- wzruszyłam ramionami.
- Woah. Dlaczego nie wiedziałem o tobie wcześniej?- spytał zszokowany.
- To również zabawna sprawa.- zachichotałam niezręcznie.- Żaden z chłopców nie przedstawił ci swojej siostry, z troski o nas. Byłeś graczem i oni się bali...
- Co za dupki!- pisnął niczym dziewczyna.
- To nie moja wina!- zaśmiałam się, a chłopak tylko skinął głową, przytulając mnie do siebie.- Zostać ze mną na noc.
- Taki miałem zamiar.- powiedział i wstał, aby zdjąć z siebie spodnie i bluzkę. Zgasił światło i szybko wrócił na swoje miejsce. Przyciągnął mnie do siebie, a ja aż westchnęłam z zachwytu. - Nie mogę uwierzyć, że moi przyjaciele, którzy ślubowali mówić prawdę, okłamali mnie, Byliśmy w jednym gangu!- rzucił zabawnie.
- Gangu?- zachichotałam z niedowierzaniem.- Justin, błagam. Byliście grupą dzieciaków, bijących się na prawo i lewo.
- To właśnie gówniarze nazywają gangiem.- zaśmiał się.- Byliśmy jak bracia!
- Fuj, czy to oznacza, że jesteśmy rodzeństwem?- spytałam, odsuwając się od niego z udawanym obrzydzeniem.
- Może.- zaśmiał się, przyciągając mnie z powrotem.- Ciężko byłoby się powstrzymać, gdybyś była moją siostrą.- powiedział, przygryzając płatek mojego ucha.
- Jesteś chory.- rzuciłam, na co zaśmialiśmy się. Nastała krótka cisza, która była wypełniona tylko i wyłącznie naszymi oddechami.- Bierzesz na poważnie tę sprawę z Victorią?- zapytałam, a on westchnął, zmieniając swój dobry humor.
- Tak, ona jest naprawdę... popieprzona.- rzucił, a ja bardziej wtuliłam się w jego ramiona.
- Boję się.- szepnęłam cicho.
- Kochanie, zawsze będę przy tobie, czy tego będziesz chciała, czy nie. I pamiętaj, że zawsze cię obronię.
- Wiem, ale takie nieuważne sytuacje, jak ta wtedy przy kolacji z twoimi rodzicami wystarczą, abym trafiła do szpitala.
- Przysięgam, że zapłacą nam za to.- powiedział, a ja pokiwałam jedynie głową. Ufałam mu.- A teraz idź spać, to był naprawdę długi dzień.- rzucił i cmoknął mnie w tył głowy.
- Dobranoc.- powiedziałam, układając się do snu.
- Dobranoc, kochanie.- odpowiedział. Leżałam w jego objęciach, nawet po tym, kiedy jego oddech zdążył się unormować. Leżałam i myślałam nad tymi wszystkimi zdarzeniami, które miały ostatnio miejsce i teraz nie dziwię się, dlaczego Jerome, uciekł daleko, zostawiając wszystko za sobą.*
~*~
- No nie! Co z tobą jest nie tak?- krzyknął oburzony. Zaśmiałam się głośno, widząc zdenerwowaną minę chłopaka.
- Przestań.- zaśmiałam się. Najzabawniejsze jest to, że on mówił to na serio! Kiedy odmówiłam naleśników, mając ochotę na jajecznicę, chłopak prawie oszalał.- Mam ochotę na jajecznicę!
- Przykro mi. Jemy naleśniki.- rzucił poważnie i zaczął szykować potrzebne produkty.
- Ktoś tu lubi się rządzić.- rzuciła śpiewnym głosem mama, na co zachichotałam jeszcze głośniej.
- Urodziłaś mamo porażkę, która woli jajecznicę od naleśników.- powiedziałam, opierając się biodrem o blat.
- Oh, tak mi przykro, Justin. Nie wiem jak, mogłam ją tak wychować.- zaśmiała się moja mama, a Justin uśmiechnął się szeroko. Chyba wreszcie ktoś zrozumiał go, ponieważ moja mama jadła naleśniki z taką samą pasją jak chłopak.
- Nareszcie ktoś mnie rozumie.- zaśmiał się chłopak, kończąc przygotowywać ciasto.- Podaj mi patelkę Lousie.- powiedział, a ja od razu sięgnęłam do szafki obok.
- Proszę.- podałam mu ją, a on od razu rozpuścił na niej trochę oleju.
- Tworzymy niezły team.- puścił mi oczko, a ja zarumieniłam się lekko i potaknęłam niezręcznie głową, na co zachichotał rozbawiony. Uwielbiam takie poranki. Wspaniałe poranki. Moja bogini przeciągnęła się na wpół śpiąco i uśmiechnęła się lekko. Chłopak podrzucał naleśniki niczym szef pięciogwiazdkowej kuchni, wygłupiając się i śmiejąc. Czy mogę mieć takiego Justina na co dzień?
- Voilà!*- rzucił, stawiając przede mną stos naleśników. Sam zajął miejsce naprzeciwko mnie, przynosząc sobie, swoją porcję.
- Chyba dzięki tobie, naleśniki staną się moją ulubioną potrawą.- powiedziałam, oblizując ślinę na widok słodkiego syropu klonowego.
- Mam na ciebie wspaniały wpływ!- powiedział.
- Szkoda, że nie na moją dietę!- zaśmiałam się, a on tylko wzruszył ramionami.
- I tak, jesteś piękna.- powiedział, a ja znowu upodobniłam się do pomidora.- Tak właściwie to, gdzie jest Sophie?- spytał Justin.
- Och, wyjechała. Ma wrócić na ostatnie dwa tygodnie wakacji, po tej całej sprawie z Benem postanowiłyśmy, że tak będzie najlepiej i najbezpieczniej.- powiedziałam, kosztując gryz nieba. Nie jestem pewna, ale chyba aż jęknęłam.- To jest takie dobre.
- Prawda? Idealnie się dopełniamy w kuchni.- powiedział.
- Justin, jedyne co zrobiłam to podałam ci patelkę.- zaśmiałam się.
- Cii.- uśmiechnął się szeroko, wgryzając się w kolejne naleśniki. Kiedy już nasze talerze leżały w zmywarce, a my ledwo co chodziliśmy z przejedzenia, doczłapaliśmy się do salonu.
- Co masz ochotę robić?- zapytałam.
- Nic.- odpowiedział, masując swój brzuch.
- Dopełniamy się idealnie również poza kuchnią.- rzuciłam, rozkładając się na kanapie. Chłopak zaśmiał się i cmoknął mnie w polik.
- Wyjedziemy gdzieś wieczorem z Miley i Madison?- zapytał.
- Jeśli strawimy to wszystko, to tak.- powiedziałam, a on rozbawiony skinął głową i zaczął wystukiwać coś na ekranie telefonu.- Chcesz obejrzeć film?
- Mhm, wybierz,- spojrzał na mnie na jakąś milisekundę, po czym znowu skupił uwagę na wyświetlaczu. Idealnie. Uśmiechnęłam się szeroko, puszczając szybko "Trzy metry nad niebem."
- O nie.- powiedział.
- O taak.- rzuciłam, wracając na miejsce obok niego, od razu zamieniając się w słuch.
- Kochanie, ten film jest nudny.
- Sam jesteś nudny durniu. Ten film opowiada o pięknej miłości, zakazanym owocu, którego kosztuje zupełnie niewinna dziewczyna.- mówię, na co uśmiecha się pod nosem.- No co?- pytam.
- Nie przypomina ci to trochę nas?- zapytał, a ja się zarumieniłam. Czy to możliwe, że sprawi, abym poczuła się jakbym była trzy metry nad niebem?
- Może.- bąknęłam zawstydzona, wracając do filmu. Czuję, że ta odpowiedź odpowiada na dwa pytania.

__________________________________

* O Jerome macie wspomniane w rozdziale 15, jednak w następnych rozdziałach, trochę przybliżę wam tę postać.
Voilà (francuski)- to wszystko, gotowe

17 komentarzy:

  1. SUPER ! ! ! CZEKAM NA NEXT ! ! ! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Megaaa :) ciesze sie ze jest nowy Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty ;3 Czekam na kolejny :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, hiper, fantastyczny rozdział! Czekam na nexta! Justin jest taki awwww..... Nie ma tak dobrego słowa , by do określić!~ Mrs.Bieber

    OdpowiedzUsuń
  5. Mistrzostwo świata :))

    OdpowiedzUsuń
  6. boże kochanie przepraszam, że nie komentowałam, ale równo pod koniec wakacji zepsułam komputer i dopiero w tą środę go odebrałam, nic nie ogarniałam z początku i w końcu znalazłam twojego bloga:(
    przepraaaaaszam!
    ale teraz będę już komentować systematycznie, obiecuję
    rozdział jest cudowny, jak każdy inny, świetnie piszesz, ciekawie, dobra długość, kocham to czytać awh :(
    nie mogę się doczekać następnego!
    @nashshoney

    OdpowiedzUsuń
  7. Awww *-* jaka słodka końcówka. Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham ten rozdział <3 Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział. Bardzo chcę już następny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny *-* "Aura super-dupka" hahhahaa

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam Twojego bloga i proszę pisz go dalej bo jest to najlepszy który jak dotąd czytałam. Życzę weny i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale słodko :* czekam z niecierpliwością na kolejny

    OdpowiedzUsuń